Narobić sobie bigosu, czyli tradycyjny bałagan w garnku
Nie
ma świąt bez bigosu. W zasadzie tak mogłabym zakończyć ten wpis i przejść do
przedstawienia mojej receptury. Ponieważ byłoby to mało eleganckie, zdradzę Wam
o bigosie kilka tajemnic. Bigos pojawiał się zawsze na stołach imieninowych,
urodzinowych i przy każdych ważniejszych okolicznościach rodzinnych. Garnek
aromatycznego, soczystego i gorącego dania mieści w sobie nie tylko smak, ale
również wiele wspomnień – wesołość imienin rodziców, uśmiech dziadków,
podjadanie ukradkiem, choć nikt nigdy nie zabraniał zaglądać do garnka. I ten
smak, gdy wracałam na weekendy w czasie studenckim, a nawet i teraz. Czekał na
mnie bigos zawsze, no i z bigosu gorąca kiełbasa. Smak i zapach moich powrotów
do domu. Kulinarny wehikuł czasu! Mało dietetyczne danie, ale warte grzechu.
Bigos
kocham. Teoretycznie, praktycznie, jakkolwiek by nie powiedzieć.
Bardzo
często przygotowywałam bigos, kiedy mieszkałam na prowincji. I chyba wtedy
wychodził mi naprawdę dobry, tym bardziej, że gotowałam go na kuchni opalanej
węglem, a potem „dochodził” w duchówce. Z perspektywy czasu mam wrażenie, że
bigos był u nas zawsze. Czyli zawsze świętowaliśmy. Na samą myśl cieknie mi
ślinka. Tym bardziej, że na prowincji sami kisiliśmy kapustę, więc zapasów
mieliśmy sporo. A taka kapusta smakuje przecież zupełnie inaczej niż ta kupna.
Mój
bigos musi być: soczysty, pachnący grzybami, z dużą ilością mięsa. Na każdym
etapie przygotowania smakuje świetnie, dlatego trzeba pilnować, by nie został
zjedzony przed podaniem na stół.
Do
bigosu potrzebujemy:
- Kapustę kiszoną, najlepiej swojską.
- Mięsa, różne rodzaje. Może być karkówka,
biodrówka, chudy boczek. Ważne, by do bigosu, potrawy szlachetnej, wkładać
najlepsze kawałki mięsa. Muszą być soczyste, więc musi w nich być troszkę
tłuszczyku. W bigosie nie sprawdzi się suchy schab! Pamiętajcie, że
tłuszcz (zawsze w umiarze!) jest nośnikiem smaku. I na Boga, nie
wrzucajcie do bigosu skrawków wędlin, które można kupić w sklepie pod
nazwą „bigosowe”. Takie zachowanie to bluźnierstwo!!!
- Suszone śliwki bądź powidła śliwkowe domowej
roboty.
- Grzyby suszone.
- Opcjonalnie można dodać odrobinę wytrawnego wina.
- Przyprawy: ziele angielskie, pieprz, liść
laurowy.
Nie
dodaję koncentratu pomidorowego, choć wiem, że są jego zwolennicy. No, ale to w
końcu mój bigos!
Kapusty
nawet specjalnie nie płuczę. Chyba, że jest piekielnie kwaśna, wtedy można.
Raczej siekam na drobniejsze kawałki, choć też nie zawsze. Wkładam do
brytfanny, głównie w tej brytfannie gotuję bigos na święta. Już na tym etapie
mogę włożyć do kapusty suszonych śliwek. Grzyby, całkiem sporo, bo one wzbogacają
smak i nadają kolor tej zacnej potrawie, zalewam wrzątkiem, żeby puściły smak i
uwolniły kolor. Wymoczone, podgotowuję w tym wywarze. Następnie grzybki razem z
grzybową wodą dodaję do kapusty. Teraz
można postawić ją na ogniu i rozpocząć gotowanie.
W
tym momencie zaczynam przygotowywać mięso, które opłukane i wysuszone, posolone i obsypane pieprzem podsmażam na patelni. Takie właśnie podsmażone wykładam na
wierzch kapusty, dodaję przypraw – kilka ziarenek ziela angielskiego i liścia
laurowego.
To
najlepszy czas, żeby zakryć przykrywką wypełnioną brytfannę i zmniejszyć ogień.
Odtąd czas pracuje na korzyść potrawy. Bywa, że najlepszy jest trzeciego dnia.
Ponieważ
w początkowej fazie w garnku jest sporo płynu – grzybowej esencji pomieszanej z
kapuścianym sokiem – nie ma obawy, że potrawa się przypali. Żeby smaki
przechodziły się równomiernie należy bigos gotować powolutku – od czasu do
czasu mieszając. Kiedy soki się w połowie zredukują można dodać powideł
śliwkowych. Ich delikatna słodycz złagodzi smak kwaśny.
W tym momencie można również dodać kieliszek, lub więcej czerwonego wina. Słyszałam, że dodaje się piwa lub jeszcze mocniejszego trunku. Można spróbować. Ja winem wolę popijać przygotowany już bigosik. Dla mnie w tej potrawie najważniejsze są przechodzące przez siebie smaki kapusty, grzybów i mięsa. Reszta ma jedynie podkreślić smak, być dopełnieniem.
W tym momencie można również dodać kieliszek, lub więcej czerwonego wina. Słyszałam, że dodaje się piwa lub jeszcze mocniejszego trunku. Można spróbować. Ja winem wolę popijać przygotowany już bigosik. Dla mnie w tej potrawie najważniejsze są przechodzące przez siebie smaki kapusty, grzybów i mięsa. Reszta ma jedynie podkreślić smak, być dopełnieniem.
Oczywiście,
bigos, który znamy dziś jest potrawą nową, historycznie rzecz ujmując. W
staropolskich recepturach na bigos próżno szukać kapusty. Taki, jaki opisałam,
nie był znany Sobieskiemu, ale już przez Mickiewicza powinien być
akceptowalny. W końcu bigos opisany w Panu Tadeuszu wydaje się być tak znajomy:
Bigosu
smak przedziwny, kolor i woń cudną;
Słów
tylko brzęk usłyszy i rymów porządek,
Ale
treści ich miejski nie pojmie żołądek.
Aby
cenić litewskie pieśni i potrawy,
Przecież
i bez tych przypraw potrawą nie lada
Jest
bigos, bo się z jarzyn dobrych sztucznie składa.
Bierze
się doń siekana, kwaszona kapusta,
Która,
wedle przysłowia, sama idzie w usta;
Zamknięta
w kotle, łonem wilgotnym okrywa
Wyszukanego
cząstki najlepsze mięsiwa;
I
praży się, aż ogień wszystkie z niej wyciśnie
Soki
żywne, aż z brzegów naczynia war pryśnie
I
powietrze dokoła zionie aromatem.
Na koniec - kiełbasa. Nie chodzi o to, by dodawać bigosowi smaku kiełbasy, ale by kiełbasa przeszła smakiem bigosu.
A jaki Wy macie patent na bigos? Piszcie, dzielcie się, komentujcie...
Ściskam Was przedświątecznie
A jaki Wy macie patent na bigos? Piszcie, dzielcie się, komentujcie...
Ściskam Was przedświątecznie
Mniam
OdpowiedzUsuńMniam, mniam. W bigosie cudne jest tez to, że w zasadzie robi się sam. Polecam wypróbować mój przepis i dać znać, czy smakował :)
UsuńPozdrawiam i życzę zdrówka w tym szalonym czasie.
Wygląda wspaniale! Uwielbiam bigos! Mam zamiar w tym tygodniu ugotować wielki garnek bigosu i trochę zamrozić. Mam swój sprawdzony przepis, ale chyba tym razem skorzystam z twojego.
OdpowiedzUsuńPolecam. Mam nadzieję, że będzie smakował. A jaki jest Twój przepis?
OdpowiedzUsuńTeraz warto wzbogacić swoją dietę o takie składniki jak kiszona kapusta. Nie dość, że pyszne to jeszcze zdrowe. Pozdrawiam i życzę smacznego bigosu, no i zdrowia oczywiście.