Letnie spotkanie z Mieczysławem Babalskim. Mąki, kasze, makarony i inne ekologiczne rarytasy z kujawsko-pomorskiego


Sierpniowym popołudniem z całą rodziną wybraliśmy się na przejażdżkę do Pokrzydowa, urokliwej wioski w województwie kujawsko-pomorskim. Znajduje się ona w gminie Zbiczno, niedaleko Brodnicy. Korzystaliśmy z wakacji w Bachotku, a stamtąd to tylko kilka kilometrów. O miejscowości i mojej miłości do Pojezierza Brodnickiego już pisałam, więc można powiedzieć, że to kolejna odsłona mojego romansu z tym miejscem i jego smaczkami. Mieliśmy wielkie szczęście spędzić kilka chwil z człowiekiem, od którego emanuje wielka miłość do tego co robi, ogromny szacunek do natury. Wszystko to przekłada z czułością na pracę własną i pracę innych, tym samym wpływa na wysoką jakość produktu.


Pojechaliśmy, by zrobić zakupy w sklepie z ekologiczną żywnością w wytwórni BIO Babalscy. Nigdy wcześniej tam nie byliśmy, dlatego z wielką ekscytacją ruszyliśmy na tę wyprawę. Przechodząc przez bramę, minął nas sam właściciel i twórca marki, który w wiaderku niósł dla swoich zwierząt obierki od jabłek. Ucieszył się na nasz widok, widok klientów i kulinarnych turystów. Z wielkim zaangażowaniem zaczął opowiadać o miejscu. Najpierw zwrócił naszą uwagę na roznoszący się aromat. Okazało się, że właśnie dobiega końca proces palenia kawy orkiszowej. Mieliśmy okazję zobaczyć, jak wygląda ziarno, które wysypane ze specjalnie sterowanego elektronicznie pieca, przesypane do skrzyń jest chłodzone, a właściwie gaszone. Temperatura takich ziaren wynosi 200 stopni, by się nie zapaliło należy je schłodzić wodą. Woda od razu wyparowuje, więc widok chmury unoszącej się nad kawą jest zachwycający.



Nigdy wcześniej nie próbowałam kawy orkiszowej, tym bardziej nie byłam świadkiem procesu wypalania takiej kawy. Unoszący się zapach i obserwacja procesu gaszenia ziaren rozbudziły nasze apetyty.



Zostaliśmy oprowadzeni po firmie, a Pan Mieczysław opowiadał o jej historii i teraźniejszości. Widzieliśmy ziarna samopszy, płaskurki, które czekały na dalszą obróbkę, obserwowaliśmy ludzi przy pracy, maszyny, tradycyjne i nowoczesne maszyny. Poczuliśmy dobrą energię tego miejsca.


W pracę jest już zaangażowane nowe pokolenie Babalskich. Świadectwem jest świetna książka, którą otrzymałam od Pana Mieczysława - książka kucharska, w której znajdują się przepisy nadesłane przez osoby, które u Babalskich robią zakupy.




Pomysł jej wydania wyszedł od Syna pana Mieczysława. Jest to świetne świadectwo połączenia tradycji z nowoczesnością, a także dowód na to, że można pięknie budować relacje zarówno w rodzinie, jak i w biznesie. Dawno nie spotkałam człowieka, który wygląda na tak spełnionego i który z taką dumą i jednocześnie pokorą opowiada o swoim pomyśle na życie. 



Mieczysława Babalskiego i jego produkty poznaliśmy już wiele lat wcześniej, podczas Festiwalu Smaku w Grucznie. Makarony, mąki, kasze i inne dobra są też dostępne bezpośrednio od producenta podczas jarmarków ekologicznych, które odbywają się w Toruniu przy Muzeum Etnograficznym. Cały asortyment możne również kupić przez Internet. Na stronie firmy działa sklep internetowy, więc nawet nie trzeba wychodzić z domu, organizować wyprawy do Pokrzydowa, by poczuć smak ekologicznych produktów.



Wizyta w wytwórni BIO Babalscy zrobiła na mnie ogromne wrażenie, z pewnością miało na to wpływ spotkanie z panem Mieczysławem, który jest niesamowitym człowiekiem. Ale nie tylko ja odczułam, że to był dobry czas. Pod wrażeniem były także moje nastoletnie latorośle, a to nie jest takie proste, by jakiekolwiek spotkanie zostało zapamiętane przez przedstawicieli młodego pokolenia.



Wizjoner, bo tak mogę nazwać bohatera tego wpisu, Pan Mieczysław Babalski od 40 lat nie boi się ekologii w rolnictwie. Jest pierwszym w Polsce ekologicznym rolnikiem i pierwszym w Polsce producentem ekologicznych produktów. Dzięki niemu możemy na nowo spróbować jak smakują produkty z płaskurki czy samopszy, a kawa orkiszowa raduje nasze podniebienie. Miałam wielkie szczęście poznać Mieczysława Babalskiego osobiście i przyjrzeć się miejscu, w którym to wszystko się dzieje.


Ze sporym zapasem wrażeń, ale również z zapasem kasz, mąk i makaronów jestem przygotowana na nadchodzącą niebawem jesień. Jestem tez przekonana, że wytwórnia Mieczysława Babalskiego nie raz jeszcze będzie celem naszych podróży, może uda nam się odwiedzić sad? A może jeszcze inne miejsca, których nie zdążyliśmy odkryć tym razem...




Komentarze

Bądź na bieżąco

Popularne posty