16.12.2020

Paszteciki na święta

Święta tuż tuż. Kolejne, choć inne. Zostajemy w domu, w najbliższym gronie. I tak będzie pięknie, bo myślami jesteśmy zawsze razem, nawet jeśli dzielą nas kilometry. 


By święta były wspaniałe ważne są podczas nich rozchodzące się po domu aromaty tradycyjnych potraw.
Na mojej wigilii nie zabraknie zupy grzybowej, kaszy gryczanej i jaglanej, kapusty z grochem, ryb, w tym ryby po grecku, a także pierogów. Wigilia zawsze była, jest i będzie postna. Bo tradycja jest ważna. 

Na Boże Narodzenie zaplanowałam również potrawy z mięsa, które częściowo już przygotowałam i zamroziłam. Pomimo, że kocham gotować i spędzać czas w kuchni, uważam, że w święta czas powinno się spędzać mimo wszystko inaczej. Być razem, spacerować, cieszyć się sobą, oglądać świąteczne filmy i słuchać świątecznej muzyki i.... tu Was nie zdziwię - jeść pyszne rzeczy.

No właśnie. Zapytacie co pysznego można przygotować już dzisiaj i cieszyć się wyjątkowym smakiem podczas świątecznych dni?
Na przykład paszteciki. Robisz dziś, zamrażasz, wyjmujesz i podgrzewasz w święta. Niby nic, a pełnia smaku niezwykła.

By je przygotować potrzebujesz sporo czasu i dobrej organizacji.

Składniki na ciasto:
40 dkg mąki
250 ml mleka
5 dkg drożdży
3 żółtka
100 gram masła (miękkie, wcześniej wyjmij z lodówki)
1 łyżeczka cukru
1/2 łyżeczki soli

Najpierw przygotować należy zaczyn. Mleko podgrzewamy, mieszamy z drożdżami, łyżeczką cukru oraz łyżką/dwiema łyżkami mąki. Czekamy aż zacznie "pracować" i rosnąć.

Gotowy, "żywy" zaczyn łączymy z resztą mąki, dodajemy sól, żółtka i masło i miksujemy. Ja używam najzwyklejszego miksera i in z taką ilością ciasta daje sobie radę, Musimy użyć tylko końcówki do mieszania ciasta (taka spiralna).
Miksować kusimy minimum 10 minut, żeby wszystkie składniki pięknie się połączyły, a ciasto było aksamitne. 
Tak wyrobione w misce zakrywam ściereczką i zostawiam na około godzinę. Pięknie nam w tym czasie wyrośnie.




Po upływie godziny  ciasto wyjmujesz na stolnicę, zagniatasz, żeby uszło z niego zgromadzone w "pęcherzach" powietrze. W razie konieczności - podsypujesz mąką. Ważne, żeby ciasto się nie kleiło do stolnicy.



Przerobione w ten sposób ciasto możesz odłożyć na kolejne, około 30 minut pod ściereczkę, po czym dzielisz na 4 części. Każdy kawałek rozwałkowujesz w taki sposób, by powstał długi prostokąt o szerokości ok 12-15 cm. Na środku umieszczasz farsz i zawijasz w taki sposób by wyszedł rulonik wypełniony w środku farszem. Następnie kroisz na kawałki jakie Ci się podobają, ja wolę mniejsze, wówczas są bardziej "podzielne".



Piekarnik nastawiam na 180 stopni. w tym czasie przekładam moje paszteciki na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. na wierzchu paszteciki smaruję rozmąconym z odrobiną mleka żółtkiem posypuję nasionami chia, siemieniem lnianym albo makiem. Wstawiam do pieca na pół godziny. I gotowe!




Farsz

Oczywiście to bardzo ważny składnik pasztecików. Można zrobić na przykład z kapustą i grzybami. Wtedy świetnie się sprawdzą na wigilijnym stole.

Ja zrobiłam farsz mięsny z dwóch rodzajów:
mięso z rosołu (obieram, chrząstki i kości wyrzucam, zostawiam mięso i skórę)
ugotowana z włoszczyzną biodrówka z kością wieprzowa (po ugotowaniu oddzielam od kości)
Marchew, pietruszka, seler, por z rosołu i wywaru od gotowanej biodrówki,
podsmażona cebula lub dwie.
sól, pieprz, gałka muszkatołowa
wszystko mielę, mieszam, doprawiam i gotowe.

Farsz jest bardzo delikatny. Można zrobić z samego kurczaka, warto wtedy dodać trochę gotowanej piersi z kurczaka.
To doskonały sposób na wykorzystanie mięsa z rosołu, zwłaszcza, kiedy domownicy za takim mięsem z zupy nie przepadają. W pasztecikach, pierogach taki farsz sprawdzi się doskonale.

Pozostaje nam już tylko ugotować barszcz. Powodzenia!

Oczywiście, jak pisałam wyżej, takie upieczone paszteciki można zamrozić, a potem jedynie wsadzić ja na kilka chwil do piekarnika. Gdybym tak tym razem nie zrobiła z pewnością bardzo szybko znikłyby w buźkach moich ukochanych domowników. 
Patrzeć jak się cieszą, obserwować jak podjadają, widzieć, że im smakuje - to zawsze  miód na moje serce. Na co dzień i od święta.

2.12.2020

Szybka i smaczna kolacja, czyli niezawodne ciasteczka szpinakowe

Bardzo lubię jeść, pewnie dlatego strasznie stresują mnie wszelkie diety. Nie jestem zbyt zdyscyplinowana jeśli chodzi o przestrzeganie zasad dietetycznych, liczenia kalorii itp. Oczywiście często popadam w pozytywny nastrój, myśląc o jakiejś diecie, na przykład sitruinowej. Podobają mi się zasady, mogę powiedzieć, że są to moje smaki... Ale jak już się do takiej zabieram - okazuje się, że właśnie wtedy nie mogę się oprzeć drożdżówce, a na dodatek sama myśl o tym, że nie powinnam zjeść na przykład tej krówki, której nie jadłam miesiące, ale sama się do mnie teraz tak pięknie uśmiecha...

Jednym słowem udręka. I mimo iż jadam dużo sałat, warzyw i wszystko przygotowuję sama, nie korzystam prawie wcale z półproduktów, wzmacniaczy smaków, nie jadam fast foodów, nie piję gazowanych napojów (zrezygnowałam nawet z piwa, ale polubiłam prosecco) - jakimś sposobem wyhodowałam zbyt wiele siebie w sobie. Taki urok ukończenia kolejnej dekady życia. Metabolizm zwolnił i już nie chce przyspieszyć. Na szczęście dużą popularnością i coraz większa akceptacją cieszy się ciałopozytywność. Ważne, by nie przekraczać granicy i po prostu nie tracić zdrowego rozsądku. Nawet jeśli jest nas w nas trochę więcej - dbajmy o siebie i swoje zdrowie.

Ale nie o tym ten post. Dziś będzie o tym, żeby nie odmawiać sobie przyjemności. A jedzenie to jedna z największych przyjemności. Szkoda tracić czas na złe jedzenie i towarzystwo słabych ludzi.

Czas jest cenny, ważne zatem by mieć w zanadrzu pomysł na super pyszne jedzonko, które przygotowuje się szybko. Takie, które świetnie wygląda, tak samo pachnie i smakuje.

Jednym z niezawodnych smakołyków są ciasteczka z ciasta francuskiego. Zazwyczaj mam w lodówce i doskonale się sprawdza w czasie, kiedy budzi się we mnie leniwość i jest połączona z zachcianką na coś pysznego. Póki co ciast francuskie kupuję, ale mam ambicję, by do 50-tki nauczyć się robić sama.

To z czym takie ciasteczka przygotujemy zależy od nas, od tego co lubimy i co mamy w lodówce. To świetny patent na wykończenie resztek, których termin przydatności do spożycia właśnie się kończy.

Ja i moja rodzina mamy swojego faworyta, który z ciastem francuskim współgra doskonale. To szpinak. W zamrażalniku to jedna z obowiązkowych pozycji, która musi być - na czarną godzinę. Mam to szczęście, że moje latorośle zawsze szpinak lubiły. Może dlatego, że był to ich pierwszy normalny "posiłek". Lubimy szpinak świeży, w sezonie, jemy na surowo i przetworzony, robimy z nim sałaty, makarony, a z mrożonego robimy rzeczone ciasteczka.


Szpinak rozmrażamy na patelni, doprawiamy solą, pieprzem, czosnkiem, możemy dodać troszkę śmietany, żeby był bardziej kremowy, albo trochę serka twarogowego (takiego do smarowania kanapek). Ważne, żeby konsystencja nie była zbyt rzadka.

W tym czasie ciasto francuskie kroimy w kwadraty i układamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia.



To by w zasadzie wystarczyło i jest to podstawowa wersja szpinakowych ciasteczek, ale skoro można je podkręcić... Wybieramy dodatki: ja pokroiłam w drobną kosteczkę szynkę, którą miałam w lodówce oraz mozzarellę, którą kupiłam w kostce na wagę. Idealny byłby kozi ser, taka roladka na przykład, ale u mnie to nadal produkt luksusowy i pojawia się niezbyt często. Dla odważnych - kropelka miodu.




Składanie takich ciasteczek jest banalne. Na środek dajemy szpinak, posypujemy pokrojona wędliną i na górę kładziemy ser. Wkładamy do piekarnika180 stopni na około 20 minut.



Zawsze warto zerknąć czy ładnie wyrasta, czy się nie przypala. Zasada jest taka - zawsze uśmiechamy się do naszej potrawy. Będzie smakować znacznie lepiej.

W trakcie pieczenia możemy przygotować sałatę, która świetnie się będzie z naszymi ciasteczkami komponować. Tu też ogranicza nas jedynie wyobraźnia.



Ja do przygotowania mojej sałaty użyłam końcówkę roszpunki, sałatę rzymską, rukolę, do których dodałam słony ser sałatkowy, avocado, kiełki z jarmużu i czerwoną cebulę.

Chrupiące ciasteczka, chrupiąca sałata (dlatego uwielbiam rzymską), przydało by się jeszcze dobre wino...

Uśmiecham się całym sercem, widząc reakcję rodzinki, i napawam się wymowną ciszą podczas pałaszowania, w trakcie którego słychać tylko chrupanie...

Smacznego!


Porada

Pamiętajcie, żeby dressingu do sałaty użyć tuz przed podaniem. Może to być sama oliwa albo winegret, albo na przykład jogurt grecki. Jedz tak, jak lubisz. Niech sprawia Ci to radość!