30.08.2020

Kiszone pomidory, nowość w mojej spiżarni


Sobotni poranek, cały dom śpi poza mną. Nie mogę dospać, budzę się zdecydowanie za wcześnie. Na szczęście w sypialni mamy włączone radio, którego dźwięki koją… Leżałam sobie cichutko i słuchałam audycji, w której mówiono o kiszonkach, w tym o kiszonych pomidorach.


Słyszałam o nich już dawno temu, ostatnio rozmawiałam o tym z moją mamą, która nigdy ich nie robiła, choć pomysłów na zaprawy miała zawsze bardzo dużo. Wiadomo, że kiszonki są nie tylko pyszne, ale również niezwykle zdrowe. Czy wyobrażasz sobie naszą kuchnię bez kiszonek? Ja nie. 


Słuchając audycji, trochę jeszcze w półśnie utkwiły mi słowa, że to bardzo proste, podobnie jak w przypadku ogórków kiszonych. Wyobraziłam sobie rzędy słoików w mojej piwniczce zapełnionych kiszonymi warzywami. Ogórki w słoikach już są, przepis na nie znajdziesz tutaj. Ale pomidory… Teraz idealny czas na zakup tanich warzyw, także pomidorów. Postanowiłam - zrobię to dziś! Mam w szklarni kilka pomidorowych krzaczków, jednak na plony muszę jeszcze chwilę poczekać. Trochę owoców jest, ale ciągle zielone. Nie wygrałabym żadnego konkursu na uprawę tych warzyw, mimo to co roku podejmuję wyzwanie. Póki co muszę zaopatrywać się w warzywa na zewnątrz.


www.polona.pl


Wybrałam się na rynek, na którym szukałam najlepszej okazji, pomidorów polnych, od rolnika, nie za dużych, żeby w słoiku zmieściło się ich sporo, bo ładnie to może wyglądać. Ot, taka kiszonkowa kompozycja zaświtała mi w głowie. Bo przecież nie tylko musi być pysznie, ale jeszcze pięknie. Zgadzacie się ze mną?


Zakupy się udały. 10 kg małych, lekko popękanych, niezbyt urodziwych pomidorków malinowych na sok i niestety tylko 2 kg pomidorków polnych, małych, czerwonych - idealnych. Do tego koper, czosnek i chrzan. 

Uwielbiam targ o tej porze roku, wszystko pachnie, kusi… trochę żal lata, ale nadchodząca jesień co roku wprawia mnie w melancholijny nastrój. Taka “przedjesień” coś w sobie ma. Zdecydowanie ma niezły smak.




Ale do celu. Moje kiszone pomidory zrobiłam, jak mówiono w audycji tak, jak ogórki. 

Na spód słoika baldach kopru, następnie pomidory, znowu koper. Do tego czosnek i pokrojony chrzan. Ten, który kupiłam był wyjątkowo mocy, po przekrojeniu aż szczypał w oczy, a to właśnie lubię!!!


Pięknie ułożone składniki obsypałam gorczycą (ładnie wygląda, dodaje smaku, ale jest też dodatkowym konserwantem) i zalałam gorącą słoną wodą. Proporcja: na 1 litr wody 2 łyżki soli. Dlaczego gorącą? Nie trzeba dodatkowo pasteryzować. Zakręcasz słoik i już. Tylko nasłuchiwać ten dźwięk domykających się zakrętek, pyk, pyk…



Wyglądają pięknie, mam nadzieję, że smak mnie nie zawiedzie. Ale na efekt musimy jeszcze trochę poczekać.




28.08.2020

Do słoika, do pracy. Pyszna i sycąca kasza gryczana ze śledziem


Moich gryczanych przygód ciąg dalszy. Mam nadzieję, że Was nie zanudzę. Staram się, żeby mój jadłospis był urozmaicony, żeby smaki się nie powtarzały (nawet jeśli króluje w kuchni jeden główny składnik).



Dziś ugotowałam kaszę gryczaną białą. Podałam na obiad z podsmażonym mięsem oraz pieczonymi warzywami - dynią i burakiem. Taki prosty posiłek, pełen smaku i wartości odżywczych. Kaszy zostało sporo, więc znów miałam bazę do dania, które przygotowałam na następny dzień do pracy.



Kasza ugotowała się na sypko, to świetna sprawa jeśli chcesz zrobić z kaszy sałatkę. Super szybką i super smaczną. Bezglutenową i fit.


Do kaszy dodałam:

posiekaną drobno czerwoną cebulę,
kapary, 

drobno pokrojony szczypiorek,

do tego dodałam wędzonego śledzia, którego połamałam na drobne kawałki,

oliwę.



Robiłam wszystko w pośpiechu, dlatego uprzedzam: śledź wędzony ma niestety sporo ości. Zalecam najpierw oczyścić rybkę z ości, potem dopiero dodawać do dań. Ja już nigdy tego błędu nie popełnię.



No cóż, ze względu na ości jadłam sałatkę powoli, uważnie. Pewnie tak właśnie powinno się jeść zawsze. Ale kiedy coś bardzo ci smakuje, instynktownie pożarłabyś to o wiele szybciej. Następnym razem z pewnością tak się stanie. Możesz zamiast śledzia dać inną wędzoną rybę, na pewno będzie pysznie z łososiem, pstrągiem czy makrelą. Ja miałam akurat w lodówce śledzia i bardzo mi smakował.


Ciekawa jestem Waszych pomysłów na sałatki do pracy :) Na inne dania słoikowo-pudełkowe również.


 

26.08.2020

Naleśniki gryczane, czyli galetki



Odstawiłam na pewien czas pszenicę, białą mąkę w tym również chlebek. Nie sprawia mi to specjalnie problemu.
Chleba i tak od jakiegoś czasu nie piekę,bo zakwas w trakcie mojego wyjazdu urlopowego, że tak powiem, skwasił się i niestety musiał zostać poddany utylizacji.
Nie ma co rozpaczać, bo jest co jeść, a dzieci i tak nie przepadają za kanapkami.
To przecież nuda, a tej w kuchni nie znoszę!


Dziś zajadamy się warzywami, owocami, sałatami, a jak najdzie nas ochota na makaron, to gotujemy na przykład makaron gryczany.

No właśnie. Mąki są przeróżne, wyłączając z diety mąkę białą można ją śmiało zastąpić na przykład moją ulubioną mąką gryczaną. Bo ja jestem w ogóle gryczaną panienką i kaszę gryczaną zajadam zachłannie, kaszankę jadam tylko gryczaną, a nawet naleśniki z mąki gryczanej czyli galetki wychodzą mi nie najgorsze. Dziś właśnie o galetkach napiszę kilka słów.


Galettes, to tradycyjne naleśniki z Bretanii. Pierwszy raz jadłam je ponad 20 lat temu we Francji. Przygotowała je moja siostra, której wspaniała teściowa,  pochodziła z Bretanii. Zatem nawet przepis, który wtedy skrzętnie zanotowałam i zachowałam, jest tradycyjny, bretoński.


SKŁADNIKI do ciasta

100 g mąki gryczanej

2 jajka

1 ⅕ szklanki mleka/mleko roślinne

szczypta soli

oliwa/roztopione masło


Wszystkie składniki miksujesz, w zasadzie tak samo jak zwykłe ciasto naleśnikowe. Będzie wyglądało nieco inaczej niż klasyczne, z mąką pszenną, ale niczym się nie przejmuj. Będzie pysznie, zaufaj mi.


Tak przygotowane ciasto odkładasz na minimum godzinę, najlepiej 4-5 godzin. W tym czasie możesz przygotować składniki do farszu, np. upiec paprykę, bakłażana, pokroić ser, szynkę, przygotować sałatę etc.





Bardzo ważne - do usmażenia gryczanych naleśników potrzebujesz dobrej patelni. Są delikatne i kruche, w związku z tym musisz być bardzo uważna/y przygotowując je.


Kuchnia francuska to kuchnia maślana, w związku z tym masełko jest potrzebne do posmarowania patelni, na której będziemy smażyć galettes.


Naleśniki można przygotować śmiało wcześniej, od razu smażąc porcję z całego ciasta. Odkładamy je na talerz i tak sobie mogą czekać, na powrót domowników czy przyjście gości. Przygotuj też składniki, których użyjesz jako farszu, ustaw w ładnych miseczkach, na talerzykach, niech będą piękne i gotowe na kulinarny spektakl.





Przygotowanie naleśników na ostatnim etapie może być formą ceremoniału. Goście zasiadają do przygotowanego pięknie stołu, na którym soczysta sałata czeka na skubnięcie. Możemy zaproponować coś pysznego do picia, lemoniadę albo coś mocniejszego - na pobudzenie apetytu. Ja dziś zamiast sałaty przygotowałam soczystą cukinię cieniutko pokrojoną, podduszoną na oliwie z odrobiną świeżo wyciśniętego czosnku i soli. Na wydaniu posypałam nieaktywnymi płatkami drożdżowymi. Pycha!!!






Jeśli masz zróżnicowane składniki, którymi chcesz nadziać galetki,możesz pozwolić swoim gościom na dokonanie wyboru. Przygotuj zatem coś mięsnego, coś rybnego, warzywa, sery (najlepiej mi pasuje tutaj ser kozi), a nawet jajko.


Na wykończenie naszych galetek warto przygotować dwie patelnie. Na suchą patelnię kładziemy przygotowanego naleśnika nakładamy wybrany farsz i składamy. Wszystko w tym momencie jest kwestią estetyki, możemy złożyć na pół lub jak kopertę. Ta druga wersja jest bardziej elegancka, ale wybór pozostawiam Tobie.





Klasyczne wypełnienie bretońskiej galettes to szynka, żółty ser i wbite w środek jajko, albo szynka i kozi ser. Zresztą znów ogranicza nas tutaj jedynie wyobraźnia.Co powiesz na połączenie: kozi ser, świeży tymianek i miód? Czyste szaleństwo, to lubię!

W tym roku uwielbiam pieczoną paprykę i bakłażany. To właśnie papryka, połączona z odrobiną fety wylądowała w mojej dzisiejszej porcji. Na wyłożonych naleśnikach, dla chrupnięcia znalazły się uprażone wcześniej płatki migdałowe


Na deser polecam galetkę z podpieczonymi jabłkami słonym karmelem. Ja dzisiaj sobie odpuściłam taką wersję. Może następnym razem…?

Niby światowo, ale jednak prowincjonalnie. To lubię! Myślę, że i Tobie zasmakuje,


Bon Appetit!!!

18.08.2020

Elegancka i pyszna kolacja z resztek


 Przedłużony sierpniowy weekend był upalny i intensywny. Jak nakazuje nasza rodzinna tradycja w tym czasie pojechaliśmy do przyjaciół, do Olsztyna. Jak zwykle było pięknie, przyjemnie, spacerowaliśmy, pływaliśmy w jeziorze, zajadaliśmy się lodami, generalnie rozpusta…


W całym tym szaleństwie trochę zapomnieliśmy albo nie chcieliśmy pamiętać, że zarówno w sobotę (15 sierpnia - święto) i w niedzielę sklepy będą pozamykane. Po powrocie do domu okazało się, że z głodu nie umrzemy, wszak jakieś zapasy zawsze mamy.

Niestety warzywa, które kupiłam w piątek, zostawiłam w spiżarce. Nie pomyślałam, żeby schować do nieco chłodniejszej lodówki, zatem w niedzielę były już, mówić delikatnie, zwiędnięte.


Późnym popołudniem, kiedy upał nieco zelżał, mogłam myśleć o przygotowaniu kolacji na ciepło. Kolacji z resztek, ale wytwornej, zdrowej i pysznej. Zgodnie z zasadą, że żywności nie marnujemy, włożyłam moje marchewki i buraczki do garnka z zimną wodą, żeby choć trochę doszły do siebie. Zrobiłam również przegląd lodówki i zamrażarki, mając na względzie fakt, że już się z nią niebawem pożegnamy i warto ją powoli opróżniać. Potem zeszłam do ogródka po zioła: tymianek, kolendrę, miętę. Zerwałam również moje ukochane kwiaty nasturcji.




Na kolację składały się: pieczone warzywa, sałata z roszponki, sałaty lodowej, pomidora, kaparów, awokado i czerwonej cebuli oraz polędwiczka.


Najpierw zabrałam się za warzywa. Wymoczone osuszyłam, niezbyt ładne elementy usunęłam, pokroiłam na większe kawałki, skropiłam oliwą z oliwy z dodatkiem tymianku. Lekko przyprószone solą wylądowały w piekarniku (200 stopni). Nastawiłam czas pieczenie na 20 minut. 




W tym czasie rozmrożoną polędwiczkę, oczyszczoną z niedoskonałości posoliłam, posypałam pieprzem i położyłam na patelnię z rozgrzaną oliwą. Obsmażyłam z każdej strony i przełożyłam w naczyniu żaroodpornym do piekarnika, przedłużyłam czas pieczenia warzyw razem z polędwiczką o 10 minut.


Wykorzystując ten czas zabrałam się za przygotowanie sałatki. W lodówce roszponka, sałata lodowa, liście szpinaku, resztka pomidora malinowego, awokado, kapary i czerwona cebula.

Sałatę lodową poszarpałam, do tego dorzuciłam resztę liści i pozostałe składniki. Jedynie cebulę pokroiłam drobno i zalałam octem winnym. Ją dołożyłam na koniec, podobnie jak oliwę. Pamiętajmy by kończyć sałaty w momencie podawania ich na stół, lub przygotować sos wcześniej i podać go w oddzielnym naczyniu. Nie każdy lubi mocne winegrety…


To była prawdziwa uczta, przygotowana bardzo szybko - z pewnością można przygotować takie dania kiedy spodziewasz się gości. Stół wygląda pięknie i wszystko razem (osobno też) smakuje wybornie.


Upieczone warzywa przełożone do eleganckiej miseczki, posypałam przyniesioną z ogródka zieleniną (kolendra i mięta) i ozdobiłam pięknymi kwiatami nasturcji. Dodają one uroku i lekkości, a także nadają charakter potrawie swoim musztardowym smakiem.



Polędwiczkę pokroiłam w plastry, ułożyłam je na sałacie, można skropić delikatnie balsamico.

Wszystko jak widzicie banalnie proste, do przygotowania w 30 minut!





Lekko, kolorowo i smacznie zakończyłam ten długi sierpniowy weekend. Brakowało jedynie dobrego wina. Gdyby było, też by się nie zmarnowało...