Przez
kilka moich prowincjonalnych lat marzyłam o prawdziwej śnieżnej zimie.
Marzyłam, że śnieg zasypie wszystkie drogi i będę mogła bezkarnie siedzieć w
domu, przy gorącym piecu, jeść jabłka upieczone w duchówce, czytać książki,
marzyć… Oczywiście to bardzo romantyczna wizja, która nijak się miała do
rzeczywistości. W rezultacie cierpiałam rozpalając w niesfornych piecach,
walcząc z dymem, kiedy zapchał się komin, marzłam i modliłam się o wiosnę… Tym
bardziej, że zimy były szare i bure, i mokre…
Ale
tak na wsi, jak i w mieście, w połowie stycznia zaczynam odczuwać brak
różnorodności w kuchni. Do coraz większego zaangażowania zmobilizowała mnie
córka, która oznajmiła, że została "wegetarianką ze skłonnościami do weganizmu"!
No cóż, będę ją wspierać, będę starała się prowadzić kuchnię jeszcze bardziej
różnorodną, warzywną i zdrową.
W
soboty odwiedzam, w miarę możliwości, toruński rynek. Tym razem, wraz z mężem,
zakupiłam same dobroci od lokalnych rolników. Brukiew, pasternak, żółte
ziemniaki i wspaniały, zielony – Jarmuż.
Ten
ostatni ożywił naszą weekendową dietę. Przygotowałam go w sposób prosty, bo
wiedziałam, że taki sposób będzie strzałem w dziesiątkę. Zrobiłam chipsy z
jarmużu. Pierwszy raz jadłam takie podczas jednego z konkursów kulinarnych w
Grudziądzu. Wtedy, w ogóle jadłam po raz pierwszy jarmuż.
Robiłam je potem samodzielnie kilka razy, z zaskoczeniem zorientowałam się, jak wiele przepisów na tą zdrową i smaczna przekąskę można znaleźć w sieci. Szukając przepisów „Wege” zaczynam od Jadłonomii, ale staram się zawsze przepisy modyfikować i dostosować do gustu moich milusińskich.
Robiłam je potem samodzielnie kilka razy, z zaskoczeniem zorientowałam się, jak wiele przepisów na tą zdrową i smaczna przekąskę można znaleźć w sieci. Szukając przepisów „Wege” zaczynam od Jadłonomii, ale staram się zawsze przepisy modyfikować i dostosować do gustu moich milusińskich.
Jak
robię te chipsy?
Z
bukietu wybieram najpiękniejsze liście, myję je. Wycinam grube łykowate części
i zostawiam tylko najbardziej delikatne, pokręcone zielone liście. Teraz trzeba
je delikatnie skropić olejem. Dobrze jest zmieszać olej z ulubionymi
przyprawami, np. wędzona papryką oraz z solą, a czasem posypać sezamem. Nie
może być tego oleju zbyt dużo, bo chipsy będą tłuste, kiedyś smarowałam jarmuż
za pomocą pędzelka, ale ostatnio skrapiam troszkę i potem mieszam wszystko
rękoma. Następnie wykładam liście na blachę, wstawiam na kilka do kilkunastu
minut do piekarnika nagrzanego do 170-180 stopni. Warto pilnować i uważać, żeby
nie spalić liści. Im mniejsze kawałki tym mniej czasu potrzeba.
Po
wyjęciu z piekarnika powinny być nadal zielne, ale równocześnie chrupiące. Samo
zdrowie.
Chipsy
z jarmużu lubię ja, mój mąż i dzieciaki też. Na szczęście nigdy nie miałam problemu
z grą w zielone w mojej kuchni. Pierwszym stałym pokarmem moich dzieci był
szpinak i uwielbiają go do dziś… Polecam Wam grę w zielone… Zwłaszcza w te
zimowe dni.